Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Groszek chory

Pierwszy raz od urodzib Miki nam się rozchorował. Tydzień temu w sobotę pojechaliśmy na działkę. Tam synek mógł sobie pobaraszkować na kocu, a że było upalnie, siedzieliśmy sobie w cieniu popijąc- ja Karmi, on wodę. Gdy przyszła pora obiadowa, Groszek krztusił się jedzeniem. Zrzuciłam to na zbyt duże kawałki ziemniaka. Do wieczora wszyscy byliśmy w dobrych humorach. Gdy dojechaliśmy do domu okazało się, że Miki ma gorączkę ponad 38-stopniową. Nic po nim nie było widać, choć mąż usilnie mi wmawia, że od rana zauważył szkliste oczy naszego berbecia;-)
Zrobiliśmy więc kąpiel, która lekko ochłodziła dziecko. Niestety, w nocy temperatura skoczyła do ponad 39 stopni. Nie było na co czekać, syrop przeciwgorączkowy poszedł w ruch i pozwolił Mikiemu zasnąć. Rano powtórka z rozrywki- znów 39...Pojechaliśmy do lekarza. Pani doktor zajrzała w gardło i stwierdziła zapalenie...By nie podawać od razu antybiotyku zaproponowała Tantum Verde, syrop przeciwwirusowy Neosine i mocniejszy lek przeciwgorączkowy. Miki jak zwykle był pogodnym dzieckiem, nie widać było po nim choroby. Tylko pomimo kuracji co kilka godzin zbijaliśmy wysoką gorączkę. We wtorek było to już dla mnie nieznośne- ile można go szprycować? Pojechaliśmy do innej lekarki i ona zaglądając w gardło orzekła, że jest tak brzydkie, że nie ma innej rady- antybiotyk. Po podaniu wieczorem pierwszej dawki temperatura się uspokoiła. Przez cały tydzień siedzieliśmy więc w domu,a jak wiadomo- w czasie deszczu dzieci się nudzą;-) Trzeba było się wysilać, by nasze marudeńko wciąż miało coś do roboty. Na szczęście, mąż miał tydzień urlopu, więc jego pomoc była nieoceniona. Biedak tylko nie wypoczął, co miał w planie:-)
Dziś koniec kuracji antybiotykowe, jedziemy na kontrolę.
Oby Miki wrócił do swej tradycji niechorowania!

czwartek, 4 czerwca 2015

Wstał!Stoi!

Dawno mnie tu nie było,ale jestem usprawiedliwiona. Przeżyliśmy moje urodziny, zaległy obiad u teściowej z okazji Dnia Matki, w niedzielę wizytę u moich rodziców, w poniedziałek pierwszy Dzień Dziecka Mikiego. Ciągle coś! A we wtorek synek zrobił coś,czego jeszcze się nie spodziewaliśmy. Siedział przy sofie i po prostu jak gdyby nigdy nic, wstał i stał tak w najlepsze kilka minut. Zaciekawił go komputer leżący na sofie i ciekawość uniosła go na nogach;-)A od wczoraj Miki stoi już w najlepsze gdzie tylko dusza zapragnie i zaczyna się powoli przesuwać przy sofie. Czworakowania też się tak szybko nie spodziewaliśmy z powodu ciężkiego tyłeczka Mikiego, a tu chłopak nam się tak rozpędził, że w kilka dni pokonywał już znaczne odległości. Dziś już o turlaniu nawet nie pamiętamy. A już za chwilę nastąpi era pierwszych kroków...