Oj, dziś Groszek dał mi dobitnie znać, że jest ze mną;)
Obudziłam się już po godz. 8, choć marzyłam o tym, by pospać choć do 9.30. Dolegliwości żołądkowe nie były bardzo dokuczliwe, ale skutecznie przegnały sen. Po śniadaniu trzeba było zadbać, by mojego autka nie zaskoczyła zima, której przyjście telewizyjne prognozy przewidują już w przyszłym tygodniu. Swoją drogą, wolę już śnieg i mróz od tego, co teraz mamy za oknem...Po zmianie opon pojechaliśmy z mężem na zakupy. Najpierw chcieliśmy wyszukać interesujący nas żyrandol, ponieważ po remoncie zakończonym ponad tydzień temu jakoś nie możemy nic wybrać. Wizyta w Obi i Leroy Merlin jednak nic nie dała... BTW: w Obi zachwyciłam się obłędną kolekcją ręcznie robionych bombek w różnych fantastycznych i trochę oldskulowych kształtach, jak np. Dziadek Mróz, trzej królowie czy zabytkowe samochody. Wszystkie są tak realistyczne, kolorowe i cudownie wykonane, że gdyby nie zawrotna cena (powyżej 60 zł za jedną), kupiłabym wszystkie.
Wracając do tematu: prawdziwe zaskoczenie przyszło pod koniec cotygodniowych zakupów w Realu około godz. 14. Gdzieś pomiędzy lodówką z jajkami a masłem nagle poczułam, jakby ktoś odciął mi zasilanie. To jak w reklamie Duracella: baterie się kończą, oczy robią się coraz mniejsze i jedyną rzeczą, o której w tej chwili marzyłam, było łóżko. Spać, spać, spać!
Ledwo co dotarłam do domu, a mój mąż wbił się w siedzenie obawiając się, czy przypadkiem nie spowoduję stłuczki lub nie uderzę w ścianę. W takich chwilach żałuję, że go na siłę nie wysłałam na lekcje w szkole jazdy, bo choć posiada od liceum prawo jazdy, za kierownicą nie siedział kilkanaście lat. I zupełnie nie garnie się do jazdy. A tak, nie miałby wymówki.
Gdy już dowlekłam się do domu, sofa była wybawieniem. Od razu przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam. Gdy się obudziłam, myślałam, że spałam dłuuuugi czas. Okazało się, że zaledwie pół godziny...Ale to wystarczyło, by zregenerować siły. Teraz leżę i odpoczywam. Po raz pierwszy pomyślałam, że jestem w ciąży i mogę sobie poleniuchować. Wiem, że naczynia same się nie umyją, ale mogą przecież trochę poczekać;)
A tu przykład tego, jak mój kochany mąż stara się umilić mi czas ciąży;)
Zupełnie z innej beczki: nie powiedziałam Wam jeszcze, że w piątek 29 listopada po raz pierwszy zobaczę naszego Groszka;)