Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 listopada 2014

Groszek, a nawet Groch!

Nie będę owijać w bawełnę: Groszek jest dużym (dosłownie!) chłopcem. Waży ok. 7,5 kg i jego twarz wygląda jak księżyc w pełni. Dużo osób na to zwraca uwagę, ale ja póki co uśmiecham się tylko. Bo co: mam dziecku zrobić dietę, zacząć głodzić? Służy mu moje mleko i nie widzę w tym nic złego. Nie ma otłuszczonego ciała- jest bardzo zgrabny jak na swoją wagę. Dziś byliśmy na kontroli bioderek i lekarka uświadomiła mi, że jest jeden mały problem. Miki niechętnie leży na brzuszku. Zmuszam go do tego kilka razy dziennie, ale póki co chłopak nie potrafi na dłużej podtrzymać się na rączkach. Próbuje, ale dłonie szybko uciekają do tyłu. A przy swojej wadze musi ćwiczyć mięśnie, by uniosły one go przy pełzaniu, a potem siadaniu. Będę więc nieustępliwą- ćwiczenia będą powtarzane jeszcze częściej. Wszystko dla zdrowia! A bioderka idealne- wszystko z nimi w jak najlepszym porządku.
W sobotę Miki skończył cztery mesiące, a u nas ząbkowanie na całego. Ślinienie, wkładania wszystkiego do buzi, katar, luźniejsze kupki i wyraźne ślady, a od dziś nawet krwiaczek w miejscu prawej dolnej jedynki zwiastują szybkie powitanie perełki w buzi Groszka. Na szczęście żel daje radę.



środa, 19 listopada 2014

Kto pyta...

- A może twój pokarm jest za słaby?
- Coś musiałaś dziś zjeść, co mu zaszkodziło.
- Nie dajesz mu herbatki na brzuszek?
- Dlaczego nie poisz go wodą?
- Nie jest mu za zimno w stópki?
- Ale coś jeszcze mu zakładasz pod ten kombinezon?
- Dlaczego tak późno zamierzasz dać mu coś normalnego do jedzenia?
- W taką pogodę wychodzisz na spacer? Nie pochoruje się?
- Kładziesz go na brzuszku?
- Oliwka nie jest lepsza na ciemieniuchę?
-A będzie spał w nocy, gdy w dzień dajesz mu tyle spać?
- Nie usypiasz go w dzień na drzemki?
- Nie odłożysz go do łóżeczka?
- A to nie za cieńka czapeczka? Ma grubszą?


poniedziałek, 10 listopada 2014

Gdy taty nie ma w domu, to jesteśmy niegrzeczni

Mąż wyjechał w piątek w nocy w Alpy. Jest miłośnikiem wędrówek górskich, a w Tatrach pogoda nie nastrajała do wypraw. Hałasy pakowania obudziły po północy Groszka i od tamtej chwili budził się co godzinę. Na szczęście rano u mnie w łóżku pospał jeszcze godzinkę. Potem wybraliśmy się na koncert Od brzuszka do uszka maluszka. Miki jak zwykle zasnął w aucie , więc początek koncertu go ominął. Juź myślałam, że nie skorzysta w ogóle z prezentu, jaki mu sprawiłam, ale na szczęście w końcu się obudził. Był bardzo zaciekawiony tłumem ludzi, który siedział na wielkim dywanie. Muzyka przykuwała jego uwagę, gdy słyszał mocniejsze dźwięki. Ale widząc jego zadowoloną minę mogę przypuszczać, że chyba mu się podobało. W grudniu też się wybierzemy. Po koncercie pojechaliśmy do moich rodziców na zaległe obchody urodzin mamy i imienin taty. Był obiad, potem kawa i kolacja. Przez cały ten czas Miki był zabawiany przez całą rodzinę. Około 18 zrobił się ze zmęczenia marudny, więc po 19 wracaliśmy na tradycyjną kąpiel o godz. 20. Pobudki potem były o godz. 1i 4, a potem już co godzinę do 8. Wczoraj zaprosiła nas moja babcia, która przez chorobę nie mogła dotrzeć na chrzest. Po miesiącu nie mogła się nacieszyć prawnukiem. Tym razem mały wytrzymał tylko do 16. Po przyjeździe do domu zasnął przy piersi i przespał prawie dwie godziny. Myślałam, że noc będzie przez to trudna, ale o dziwo Miki przespał ciągiem od 22 do 5. No i nadszedł kolejny dzień bez taty. Dziś Miki dał mi popalić. Od rana był marudny. Zrobił dwie kupki, a mimo to chyba pobolewał go brzuszek. Z trudem odklejał się ode mnie, bym mogła pomyć naczynia czy zjeść obiad. Płacz rozlegał się dziś najczęściej od jego narodzin. Ręce momentami mi opadały, brak męża dawał mi się już we znaki. Nie mogę doczekać się jego powrotu. Teraz Miki śmieje się i głuży do zebry kręcącej się nad łóżeczkiem, ale ja już marzę, by mąż przejął Mikiego choć na chwilę. To pierwsze takie dni, gdy przez dłuższy czas sama muszę radzić sobie z dzieckiem. Chyba poszło mi nieźle. A przede wszystkim, tęsknię już za mężem. Gdy tylko wróci jutro wieczorem, wtulę się w niego i opowiem o każdym szczególe z życia Mikiego, który ominął go przez tych kilka dni. A trochę się tego nazbierało. Miki zaczął przekręcać się z pleców na bok. Nauczył się wymuszać swój śmiech. Brzmi to trochę jak kaszel, ale po minie widać, że na twarzy rysuje się banan i synek jest zadowolony. Do tego zauważyłam, że Groszek uwielbia, jak mu śpiewam. Przysłuchuje się wtedy uważnie i uśmiecha. Wykorzystałam to dziś, by móc umyć naczynia. Miki w swoim leżaczku musiał mi oczywiście towarzyszyć i gdy zaczął marudkować, zaczęłam cokolwiek śpiewać. Na chwilę się uspokoił.

Co jeszcze u nas?
Zgrubienie po szczepieniu maleje, ale wciąż jest wyczuwalne- ma rozmiar grochu.
Ten straszny tydzień z przebudzeniami nocnymi był chyba jednak skokiem rozwojowym, równo tydzień później wszystko minęło jak ręką odjął. Niestety, zmiana czasu namieszała na stałe. Pobudki z 2 i 5 zmieniły się w takie o 1 i 4. Jestem trochę mniej wyspana, ale takie jest życie...
Włosy nadal mi strasznie wypadają. Nie wiem już co z tym począć...

wtorek, 4 listopada 2014

Horror czwartego skoku?A może to ząbkowanie?

3 listopada:
Dokładnie 23 października pochwaliłam się mamie, że Miki dwie noce pod rząd przespał od 21 do 5. I zapeszylam. Kolejne noce aż do teraz to koszmar. Groszek nie zasypia spokojnie, a nawet po uśpieniu przez suszarkę budzi się chwilę potem jeszczekilka razy. Gdy już uśmiech ok. 22, pobudki są potem ok. 23-24, 2, 4 i 6-7. I za każdym razem ponowne usypianie trwa ponad godzinę. W dzień chłopak jest tak zmęczony, że zasypia przy piersi. I teraz pytanie:zęby, skok rozwojowy, a może jeszcze coś innego? Zęby bo: trze z zaciętością dziąsła czym tylko popadnie. Rękę wsadza prawie całą. Ślini się bardzo. Ma na dole dwa wybrzuszenie w miejscach jedynek. Ale nie ma rozpulcgnionych ani zaczerwienionych dziąseł. I tu się trop urywa. To może to jednak wcześniejszy czwarty skok rozwojowy? Miki ma 15 miesięcy. To mogłoby się zgadzać. Wersję z głodem odrzucam od razu-Groszek waży 6700, więc przybiera ok. 30g dziennie, a tobardzo dużo jak na trzymiesięczniaka. Trudno, chodzę z oczami podpartymi zapałkami, alemusimy przetrwać ten kryzys. Kiedyś musi się skończyć.

4 listopada:
Nie zdążyłam zamieścić poprzedniego posta, a już się odmieniło. Dziś Miki zasnął o 21, obudził się tylko o 24, a potem o 5 i dospał jeszcze od 6 do 8. Oby to był stały powrót do normalnego spania. Trzymajcie kciuki! Wreszcie się wyspałam;-)