Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 listopada 2013

Oto nasz Groszek:D

Dziś jest dla nas wielki dzień:) Po raz pierwszy fizycznie odczułam, że zostanę mamą. Pojechaliśmy z mężem na usg. Pani doktor najpierw sobie ze mną porozmawiała, bardzo się zdziwiła, że nasze starania o dziecko przebiegły tak migiem i już jest efekt. Poradziła mi, co mam zrobić z moim kiepskim ostatnio zdrowiem: że mam łykać witaminę C, rutinoscorbin i wapno, a najlepiej, jakbym wzmocniła organizm kapsułkami Prenatal Grip Care. Zleciła mi też mnóstwo badań, których nazw bez sprawdzania w internecie w życiu bym nie rozszyfrowała - m.in. VDRL, TSH, Rub IgG... Niestety, gdy sprawdziłam na stronie laboratorium, z którego korzystam i podliczyłam sobie koszty, to okazuje się, że na to wszystko wydam grubo ponad 200 zł...No trudno-zdrowie najważniejsze i muszę wiedzieć, co we mnie siedzi, oczywiście oprócz Groszka;) Gdy już sobie porozmawiałyśmy, położyłam się na fotelu, pani doktor rozpoczęła usg i na ekranie ujrzałam ciemną kulistą plamę, a w niej jaśniejszą kropkę. Na mojej twarzy od razu pojawił się banan:) Niestety, jeszcze nie udało się zobaczyć serduszka, ale widok Groszka, który ma teraz 2-3 mm zrobił na mnie ogromne wrażenie. Był ze mną mąż i gdy pani doktor poprosiła go do środka, po raz pierwszy mógł stwierdzić na sto procent, że jeśli wszystko pójdzie ok, to zostanie tatą. Pogłaskał mnie po twarzy i również się uśmiechnął. Wreszcie fizycznie dotarło do nas, że nasza rodzina składa się już nie z naszej dwójki, ale jest jeszcze Ktoś. Ten Ktoś jest jeszcze maleńki jak ziarenko, ale w nadchodzących dniach w jego króciutkim życiu zajdzie rewolucja: pojawi się serduszko, rozwijać się będą wszelkie układy. A ten cud dziać się będzie we mnie. Wzrusza mnie ta myśl.
Ale dosyć gadania, zobaczcie sami Groszka:)




  • Niech żyje życie!

7 komentarzy:

  1. Jeszcze raz gratuluję, to faktycznie musi być piękne uczucie ;)
    A co do badań to faktycznie kosztowne, u mnie wchodzą (chyba wszystkie) w abonament. A Ty chodzisz do ginekologa prywatnie czy na NFZ?

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy:-)! Chodzę prywatnie...Z jednej strony to wygodne, bo nie ma kolejek, lekarz jest zawsze pod telefonem i można się poradzić w każdej chwili, gdy coś mnie niepokoi, ale z drugiej strony czekają też dodatkowe koszty prócz opłaty za wizytę. Ale nie ma co narzekać;-) Na tyle głupstw się wydaje pieniądze, że akurat te można potraktować jako inwestycję;-) pozdrawiam serdecznie! Sandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, gdyby nie mój pakiet w abonamencie z pracy do prywatnej placówki tez miałam zamiar chodzić prywatnie i płacić, choć moja znajoma robiła wszystko na NFZ i nigdy nie chodziła prywatnie, a mieli poważne problemy z zajściem w ciążę, leczenie itd. i mimo to wszystko skończyło się cudem i zdrową Córką :)
      Chyba nie ma reguły.

      Usuń
  3. Super. Gratuluję. Ach pamiętam jak rok temu mniej więcej o tej samej porze podglądałam moją fasolkę na usg. A teraz śpi sobie obok mnie :) niestety trochę na te badania trzeba wydać. Pocieszę cię, że później już tak dużo tego nie będzie. Trzymam kciuki, powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny mały Groszek :))) te badanie są faktycznie bardzo drogie. W pierwszej ciaży chodziłam prywatnie do lekarza i to było straszne ile na to wydałam - każde usg, każda wizyta była płatna, i badania również. Obecnie mam abonament z pracy i chodzę do fajnego lekarza w bardzo ładnej klinice i co najważniejsze płacę za to jakieś 15 zł na miesiąc. Badania też mam wliczone, więc póki co jedyne koszty lecznicze to badania prenatalne. A co do Twoich badań, to te pierwsze są tak kosztowne, potem robi się głównie standardowe morfologię i mocz - średnio raz na miesiąc, więc nawet prywatnie to najwyżej kilkanaście zł. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeśli czujesz potrzebę i masz możliwości to chodź prywatnie do lekarza i rób badania, jeśli to sprawi, że będziesz się czułą spokojniej i pewniej!
    Ty masz być zadowolona i ciąża ma być przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję Maleństwa :) I ja pamiętam to pierwsze USG, te emocje, tamte chwile... Ja chodzę na wizyty na NFZ i mam refundowane jedynie podstawowe krew, mocz i glukoza, tsh (z czego te 2 ostatnie robi się tylko raz) reszta na 100 %.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i za wizytę na moim blogu:)