Miki w zastraszającym tempie porusza się metodą kulania: z plecków na brzuszek, z brzuszka na plecki i tak dalej. Na leżaczku boję się go już od dłuższego czasu zostawiać, bo nieraz chciał się odwrócić. Matę rozpracował i jego kululu kończy się zazwyczaj na ścianie pod kaloryferem. A dziś padł ostatni bastion. Miki dotąd bał się rozkręcać na naszym materacu, bo przepaść, czyli podłoga działała na niego odstraszająco. Tak było do dzisiejszego poranka. Wyszłam z pokoju dosłownie na sekundę zostawiając synka pod samą ścianą, a gdy po odłożeniu szczoteczki wbiegłam do pokoju, Groszek akurat lądował na podłodze twarzą do parkietu. Przestraszył się mocno i zaczął płakać. Szybko wyniosłam go do drugiego pokoju i zaczęłam rozśmieszać. Uspokajająco zadziałała zakrętka od wody mineralnej, którą oglądał z każdej strony. Po kilku minutach Miki był uśmiechnięty jak zawsze. Ja jednak najadłam się także strachu i od tego momentu na sekundę nie spuszczam go z oka. Na szczęście materac nie jest wysoki i skończyło się pewnie na obitych kolanach, ale ja mam wyrzuty sumienia. Niejeden siniak czeka Mikiego, ale tego mogłam mu zaoszczędzić. Trudno, stało się. Człowiek się uczy na błędach.
Moja Nadia też lubi się okręcać, mata jej nie wystarcza. Turla się tak, że bardzo często ląduje na podłodze. :D
OdpowiedzUsuńMy też ostatnio mieliśmy nasze pierwsze bum. Gryzłam się potem strasznie! Teraz jednak bardziej się pilnuję, bo wiem już co i kiedy może się zdarzyć :) oby jak najmniej siniaków u naszych malców!
OdpowiedzUsuńJaki wesoły chłopak :) Dokładnie, nie ostatnie bum w jego karierze. Też jestem przewrażliwiona na tym punkcie, a moja Gabi potrafi sobie zrobić krzywdę nawet leżąc na podłodze. Ostatnio zostawiłam ją zaledwie na parę sekund a mała spryciula uciekła mi z koca i uderzyła główką o panele. Trzeba by mieć oczy dookoła głowy przy maluszkach ;) i jeszcze dodatkowe żeby zostawić w pokoju z dzieckiem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam