Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 6 maja 2014

Groszek wypoczywa

W końcu! Od wczoraj jestem na zwolnieniu lekarskim. Ostatnie dni kwietnia mocno mnie wymęczyły- zdawanie obowiązków jest trudniejsze niż codzienna praca. Ale w środę pożegnałam się na kilka miesięcy z kolegami i ruszyłam radośnie do domu. Czwartek spędziliśmy na działce i rozpoczęliśmy sezon grillowy. Rośliny pięknie kwitną, szczególnie tulipany przywiezione kilka lat temu z Holandii, magnolia i jabłoń, której opadające płatki wyglądają jak śnieg. Bajka! W piątek zrobiłam coś szalonego, co dziś jest moim delikatnym wyrzutem sumienia. Pojechaliśmy z mężem i moim tatą w prawie 300-kilometrową podróż samochodem. Ja kierowałam...O ile droga do Warszawy minęła migiem, to powrót dał mi się już mocno we znaki. Nawet nie przyznałam się mężowi, że gdy weszliśmy do domu byłam wprost wykończona...Bolał mnie kręgosłup, a nogi  odpadały i były jak kłody. Groszek dzielnie wszystko zniósł, ale nie pomyślałam nawet, że o ile ja sobie dam radę, to on będzie można powiedzieć zgnieciony w moim brzuchu przez sześć godzin jazdy bez możliwości przekręcenia się. W sobotę starałam się odpocząć, ale mąż się rozchorował i leżał w łóżku, więc jako przykładna żona opiekowałam się nim. W niedzielę teściowa miała urodziny, więc wybraliśmy się do niej na obiad. No i nadszedł wreszcie poniedziałek;-) mój organizm  zareagował na pierwszy dzień zwolnienia zaskakująco: zazwyczaj w weekendy, choć mogę pospać ile dusza zapragnie, budzę się najpóźniej o 9. A tu proszę, razem z Groszkiem obudziliśmy się o godzinie 11:-) Chyba odchorowaliśmy piątkowy wyjazd;-) Wielkie przedporodowe wakacje uczciliśmy potem zakupami- póki co mamusiowymi, bo kompletnie nie mam już w czym chodzić. Do szafy trafiły dwie bluzki. Po powrocie ze sklepu staraliśmy się ogarnąć dom, ale ten dzień był zbyt leniwy i jakoś słabo nam to poszło;-)  A wieczorem ponownie szliśmy do teściowej na obiad- tym razem imieninowy. I tak minął pierwszy dzień groszkowego wypoczynku.
Właśnie- co do Groszka, to u niego wszystko wspaniale. Na początku 28. tygodnia ważył 960 g i pięknie się rozwija. Szyjka, cytuję panią gin, piękna, więc sobie tak teraz poczekamy aż Groszkowi się znudzą brzuszkowe warunki lokalowe;-) A te już coraz ciaśniejsze- kopanie daje się już nieźle we znaki;-) Ale to jedna z najsłodszych rzeczy, która mi się dotąd w życiu przytrafiła, a więc kop, Syneczku, ile wlezie;-)!




3 komentarze:

  1. Tylko się cieszyć teraz takim stanem i wypoczywać :) ... U nas niestety majówka w szpitalu, zatrzymywaliśmy naszą Gabi w brzuszku...sytuacja w miarę opanowana więc leżymy już w domku ale szansę na dotrwanie do 40 tc są marne. U nas waga w 28tc i 1 dniu 1200g. A jak tam idzie kompletowanie wyprawki? :)
    Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. My w końcu dłużej razem pobyliśmy i odpoczęliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No no z podróżą zaszalałaś :) teraz odpoczywaj już na zwolnieniu i dbaj o Was :)
    Ogród piękny ! Jak w bajce, masz rację.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i za wizytę na moim blogu:)