Łączna liczba wyświetleń

30,544

czwartek, 7 sierpnia 2014

Groszek aniołek

Minął na szczęście czas bejbi bluesa i moje emocje, odczucia i wrażenia nie maja już ciemnych barw. Dziś obiektywnie mogę stwierdzić: mam synka aniołka:-) W dzień dużo śpi, więc mogę dużo zrobić i dla domu, i dla siebie.  Mikołaj praktycznie nie płacze- tylko gdy ma mokro, jest głodny lub mu za ciepło. A, i w jeszcze jednej sytuacji: nie lubi spacerów w gondoli... Podczas dwóch pierwszych półgodzinnych zaczął wyć dopiero pod  blokiem, ale wczoraj płakał od początku i dopiero,gdy usiadłam na ławce w parku i go nakarmiłam, chwilę przejechał w ciszy, po czym znowu ryk...Zamówiłam smoczek smoothie, może on uratuje nasze spacery...Innym Miko pluje na odległość.   Za radą położnej zrezygnowałam z namolnych prób usypiania dziecka i na siłę wkładania go do jego łóżeczka. Położna twierdzi, że mały ma zbyt silną potrzebę mojej bliskości i przyjdzie czas, gdy sama ustanie i pozwoli się odkładać. A póki co ma spać z nami, więc też tak robimy. Efekt? Tylko dwie pobudki w nocy z powodu mokrej pieluchy. On się wysypia, ja też w miarę dobrze śpię. Rano budzimy się o ósmej i karmieniem rozpoczynamy dzień. On potem sobie chwilę sam leży w łóżeczku i zajmuje się sobą, a ja mam czas na prysznic i poranną toaletę. I tak nam mijają dzień za dniem:-) Czuję, że jest coraz lepiej. Odnajduję się w macierzyństwie coraz bardziej i widzę je w pozytywnych barwach. Uczymy się siebie. Kocham go całą sobą, choć na początku miałam momenty, gdy nie potrafiłam przyswoić myśli, że ten mały szkrab zmienił już nasze życie o 180 stopni. A teraz każdy mimowolny uśmiech Mikołaja sprawia,źe dzień jest wspaniały. A nawet, gdy dziś mnie znowu obsikał, uśmiechnęłam się. Bo przecież jest nam razem tak dobrze! Gdy słucham opowieści innych mam, że dziecko ciągle płacze, że nie chce spać, to myślę sobie, że mam cudownego synka:-) zobaczymy, co będzie dalej, ale aż chcę krzyknąć: chwilo trwaj!
A teraz trochę faktów- Miko pięknie przybiera na wadze- dziennie ok. 30 g. We wtorek ważył 3290. Kikut nadal się dzielnie trzyma. Żółtaczka już prawie zniknęła. W poniedziałek wizyta patronażowa u pediatry.
Wczoraj byliśmy na zakupach w markecie, mały przespał je w nosidełku. Dziś jedziemy na inne zakupy i załatwić sprawę pieniędzy z mojego ubezpieczenia za urodzenie dziecka. Popołudniu wizyty gości.

6 komentarzy:

  1. To wspaniale, że tak pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tryskasz optymizmem! A szczęśliwa mama to szczęśliwy bobas:) Miło poczytać, że coraz lepiej się odnajdujesz w macierzyństwie. Za każdym razem jak czytam losy i zmagania młodych mam, wyobrażam sobie siebie samą, kiedy już urodzę. Trzymam kciuki, oby było tak dalej!:)
    Pozdrówki:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, niech Twoja chwila po prostu trwa! :) trzymam mocno kciuki za to i mam nadzieję, że i mnie takie uniesienie nie ominie ;) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie że już tak dobrze sobie radzicie i Mikołaj nie dokazuje :) ... Super że przesypia Ci nocki z mojej Gabi taki głodomór że nie ma opcji musi dwa razy w ciągu nocy dostać swoją porcje ;) ... Gondoli też nie lubi, możemy spacerować wtedy kiedy nasza córcia głęboko śpi :)
    Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję i życzę dużo miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gratulacje, trochę spóźnione, dopiero teraz patrzę, że Groszek już jest po tej stronie brzucha!!! :))) I to od miesiąca! Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i za wizytę na moim blogu:)