Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Mikołaj nie chce spać!

Zaczęło się w sobotę po porodzie. Mały cały dzień wisiał przy piersi, spał odłożony do łóźeczka 10-15 minut. Po kąpieli wieczorem zasnął na szczęście szybko, obudził się o 23, potem jeszcze o 2 i już rano. W niedzielę powtórka z rozrywki...To samo w poniedziałek...Zrozumiałam, że mały po prostu tak reaguje na upały i nie będzie spał w dzień. Cieszyłam się za to, że dał nam wypocząć w nocy. Przerażały mnie wizje tego, że najbliższe tygodnie spędzę w jednym miejscu tylko karmiąc i przebierając malucha. Dopadł mnie bejbi blues. We wtorek przyszła położna. Ściągnęła mi szwy- wyłam z bólu, bo tak szybko się zagoiłam, że kilka zdążyło wrosnąć. Kazała trzymać Mikiego tylko w pieluszce. Wszystko według niej było w jak najlepszym porządku- mały pięknie przybiera, ja migiem dochodzę do siebie. Środa upłynęła identycznie- może jedna jednogodzinna sesja snu się pojawiła, Uff! Wieczorem  tradycyjnie już zrobiliśmy kąpiel. Małemu z całego ciałka schodziła skórka. Nasmarowaliśmy ją oliwką Nivea. Potem karmienie i usypianie. O zgrozo, około północy mały zrobił się cały czerwony- nie dał się dotknąć i płakał niemiłosiernie. Nie wiedziałam, co robić- włożyłem dziecko do wanienki i umyłem, ale on nadal płakał. Już mieliśmy jechać do szpitala, ale pismarowałam go całego bepanthenem i włożyłem w otulacz, by nie trzeba było go ubierać, dałam tacie, bym mogła ubrać buty i...cisza:-) udało sie małego uspokoić i w tym otulaczu spędził przy mnie noc śpiąc grzecznie aż do rana.  W czwartek i piątek bez zmian- maksymalnie godzina przespana w dzień. W sobotę przełom! Miki poczuł chyba obecność taty i pospaliśmy w dzień kilka godzin ciurkiem. Ucieszyło mnie to, bo wreszcie mogłam mieć chwilę czasu dla siebie. Pomyłam naczynia, umyłem włosy, zrobiłam pranie, wzięłam prysznic, zjadłam w spokoju obiad. A wieczorem pierwszy spacer!Wyjechaliśmy gondolką  dookoła osiedla. Podróż trwała pół godziny i mały cały czas obserwował otoczenie. Zakwilił dopiero pod blokiem. Niestety, ktoś nam potem podmieniłem dziecko. Po kąpieli Miki nie dał się uśpić. U nas rytuał jest taki: kąpiel, jedzonko i spać. Tej nocy karmienie, przebieranie pieluchy i próba odłożenia do łóźeczka trwały dwie godziny. I nic! Dopiero gdy zmęczona położyłam się do łóżka z małym, on zasnął. Potem odłożyłam go do jego łóżeczka. Budził się co godzinę. Nad ranem miałam dość, znów go zabrałam do siebie- wygrał;-) w niedzielę pospaliśmy więc razem do 9. Potem zmiana pieluchy,  karmienie i wizyta prababci. Mały po jedzeniu usnął snem kamiennym i znowu przespał praktycznie cały dzień. W nocy powtórka z rozrywki z soboty,z tym, że nie chciałam go już brać do siebie. Po dwugodzinnym usypianiu zasnął o 23, obudził się o 2.30 i od tej pory było tak: ja dwie godziny sypiam, on niecałą śpi. I tak aż do 7. Znów wygrał. Pospaliśmy przy nas do 8.30, gdy tatuś musiał wstawać do pracy. Niewyspany na maksa. Dziś nie powtórzyłam błędu ostatnich dni. Pozwoliłam Mikiemu pospać do 16, a teraz utrzymuję go w czuwaniu. Może gdy się zmęczy, prześpi spokojnie noc i ureguluje sobie sen, by nie było tak, że tylko jedną porę dnia uważa za tę, gdy trzeba pospać. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Trzymajcie za nas kciuki, bo z dwojga złego, to ja już wolę przesypiać noce niż mieć spokojne dnie;-) 
Pytania do Was: 
- czy pozwalałyście Waszym maluchom spać w Waszym łóżku?
- jeśli tak, to do jakiego momentu? 

4 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie mogę się wypowiedzieć z doświadczenia, ale z tego wszystkiego co czytałam, to może Mikołajowi brakuje bliskości w nocy. Po prostu. Nawet z tego co sama piszesz - uspokajał się dopiero kiedy "wygrał". Ja bym spróbowała jedną noc zostawić go we własnym łóżku. I nie myśl, że to będzie jakaś przegrana ;) wiele dzieci początkowe tygodnie spędza w łóżku rodziców, a potem zwyczajnie się przenosi, kiedy oswoją się z nową sytuacją. Bo w końcu będąc poza brzuszkiem, to jest ta nowa sytuacja. Doświadczone mamy pewnie udzielą Ci więcej rad :) Ja mogę tylko trzymać kciuki, byś sobie poradziła w tej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od początku odkładałam Małą do łóżeczka, ale u nas aż takich jazd w nocy nie było. Jakoś bałam się tego, żeby spała z nami w łóżku. Czasem brałam ją nad ranem, żeby dospała, ale ona jakoś nie garnie się aż tak bardzo, żeby z nami spać, czasem wręcz się awanturuje. Jedynie w szpitalu spałyśmy razem. Od początku ładnie przesypia nocki, za to w dzień nie śpi prawie wcale. Teraz dopiero zaczęła jak nosze ją w chuście, to wtedy zawsze śpi. Trzymam kciuki, żeby się u Ciebie poprawiło!

    OdpowiedzUsuń
  3. My czasem bierzemy Gabi do nas do łóżka ale nawet położna nam zaleciła ze względu na to że jest wcześniakiem i potrzebuje naszej bliskości. Tyle że jak nasza córcia nie ma ochoty spać to bez różnicy dla niej czy leży w łóżku czy w łóżeczku i tak nie zaśnie tyle że jak jest u nas to ja mogę trochę pospać jak ona sobie leży koło nas i ewentualnie podaje jej smoka jak z buźki wypadnie... U nas inne zmartwienie...Gabi nie chce ssać z piersi (pije tylko jak ma humor :P) więc mam wrażenie że cały czas siedzę z laktatorem :P
    Pozdrawiam i życzę jak najwięcej przespanych nocek i samych radości :) Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam doświadczenia w tym względzie jeszcze, ale mam nadzieję, że szybko spanie się u Was unormuje i nie będzie już problemu.
    Ja na chwilę dzisiejszą nie jestem za braniem dziecka do swojego łóżeczka, ale życie czasem weryfikuje swój plan i czasami nasze plany zmieniamy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i za wizytę na moim blogu:)