Wczoraj w DDTVN znane mamuśki rozmawiały o tym, ile kosztuje wyprawka i co jest niezbędne, a co okazało się niewypałem. Przemyślałam podczas trzeciego nocnego karmienia, jak to z naszymi zakupami wypadło. I pokuszę się o takie zestawienie:
NASZE HITY:
- najzwyklejszy miękki przewijak za 30 zł, który kładziemy na komodzie, a podczas kąpieli na pralce. A pomyśleć, że chciałam wydać 200 zł na przenośny składany przewijak, który by tylko zagracił nam mieszkanie;-)
- karuzelka Taf Toys ze zwierzątkami prosto z Sawanny. Miki pokochał wręcz zebrę. Karuzelka ma piękne melodie i długograja, który przez pół godziny zabawia dziecko.
- wózek trzy w jednym Dorjan prestige dreamer. Ideał! Wielka gondola, która teraz nawet jest za duża na moją kluseczkę, wygodne i lekkie nosidełko, funkcjonalny stelaż. Niebawem przesiadamy się do sportówki, więc zobaczymy, jak ona się sprawuje.
- pieluszki Happy. Tylko w nich Mikiemu siusie nie przeciekają bokami.
- leżaczek Fisher Price. Nie mieliśmy w planach takiego zakupu, a to był błąd. Gdybyśmy nie dostali go za darmo, nie mielibyśmy tej odrobiny wolnego czasu, gdy Miki siedząc w nim ogląda swoje zabawki, a my w tym czasie jemy obiad lub myjemy naczynia.
- Bepanthen, którym smaruję pupę Mikiego po przebraniu pieluszki. Dzięki niemu nie mieliśmy problemu z odparzeniami nawet w tak upalne ubiegłoroczne lato.
- polarowy kombinezonik podarowany Mikiemu przez siostrę dziadka. Rośnie z synkiem i przydaje się, gdy jedziemy na zakupy do marketów. Dzięki niemu Groszek się nie przegrzewa, a kapturek chroni jego głowę.
- kocyk kupiony za grosze w Biedronce. Miki nie potrafi bez niego zasnąć.
A TERAZ RZECZY, KTÓRE OKAZAŁY SIĘ ZBĘDNYM WYDATKIEM:
- otulaczek. Miki użył go raz, góra dwa razy. Nienawidzi być skrępowany.
- gryzaki. Ząbkowanie dotyka nas dość boleśnie, ale gryzaki nie pomagają nam w walce. Zazwyczaj leżą na podłodze. Miki nie wie, jak się nimi obsłużyć, a w ogóle, to najlepsze są nasze palce;-)
- mata. Póki co służy tylko do leżenia na podłodze. Miki nie odkrył jej cudownych zabawek. Może gdyby raczkował lub leżał spokojnie na brzuchu, mata pomagałaby mu spędzać aktywnie czas.
- laktator Lovi prolactis Nie przechodziłam nawału dzięki memu mlekożerczemu synkowi. Zapasy zrobiłam może z sześć razy. Urządzenie to przydało mi się więc dotąd pewnie nie więcej niż z dziesięć razy. Mimo że to cudowny laktator i polecam go wszystkim mamom!
- wszelkiej maści smoczki. Nawet sprowadzony z Ameryki supersmok nie zasmakował Mikiemu. I dobrze! Miki poradził sobie bez tego cuda, a przynajmniej nie mamy problemu z odstawieniem.
- Sab Simplex - dawałam go Mikiemu, ale nigdy w stu procentach nie byłam przekonana, czy pomaga synkowi.
- Biogaia i Dicoflor- tylko namieszały w brzuszku i zaburzyły naruralną florę jelitową synka. A dyschezja sama musiała minąć.
Jeśli chodzi o otulaczek, to mój Filipek ma identycznie, nienawidzi jak coś go krępuje więc go używaliśmy tylko w szpitalu, a potem poszedł w kąt :)
OdpowiedzUsuńwww.swiat-mimi.pl
Ale dzieci są różne, Wasze hity tj. jak leżaczek, karuzelka czy przewijak u nas byłyby kitami, za to u mnie sprawdził się laktator i był zdecydowanym hitem :)
OdpowiedzUsuńWszystko chyba zależy od dziecka, sytuacji itd. O ile tak jak u Was leżaczek sprawdza się super od samego początku (mamy funkcje leżenia na płasko). To np pieluszki Happy dla nas są za sztywne. A za to Wasze kity tj. mata u nas sprawdza się super, Gabi nauczyła się na niej obrotów, chwytając zabawki pociąga się do siadu. Bez laktatora nie dały byśmy rady, córeczka nie chciała ssać z piersi, dzięki laktatorowi dostaje moje mleko już 8 miesięcy :) A smoczek to u nas rzecz nie zbędna, szczególnie kiedy Gabi jest zmęczona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
My też kupiliśmy najtańszy przewijak z mothercare i sprawdził się w stu procentach.
OdpowiedzUsuńMoje najgorsze zakupy to poduszka do karmienia, która zamiast pomóc, utrudniała mi karmienie, sztywny kombinezon (nigdy więcej), chusteczki huggies (malutka miała po nich odparzoną pupę).