Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 lipca 2014

Groszkowa pocztówka z Jastarni

No to wracamy:-) Mąż zrobił mi wielką niespodziankę i zaplanował urlop tak, byśmy jeszcze przed porodem zdążyli pojechać nad morze. Wsiedliśmy więc w pociąg w czwartek z samego rana i koło 12 byliśmy w Jastarni. Uwielbiam to miejsce! Jeździmy tam z A. co roku odkąd jesteśmy parą. Mam same pozytywne wspomnienia związane z tym miejscem i często zimą, gdy denerwuje mnie już mróz i śnieg, wspominam wakacje oglądając zdjęcia. W tym roku było jednak inaczej niż zwykle. Byliśmy tam w trójkę. Nie spędzaliśmy czasu aktywnie, jak to zwykle bywało, a w zamian niespiesznie spacerowaliśmy i leniuchowaliśmy na plaży. Ja oczywiście uciekałam przed słońcem, więc wracam tak samo blada, jak przed wyjazdem;-) Pogoda nam absolutnie dopisała! Od czwartku aż do wczoraj było z dnia na dzień coraz cieplej i nie spadła tam  nawet kropelka deszczu. Uciekliśmy więc przed wczorajszymi burzami i ulewami:-) Wieczorami chodziliśmy do pubu, w którym właściciele traktują nas już jak swojaków i oglądaliśmy mecze. Ja przy Tymbarku jabłkowy-wiśniowym, mąż przy bursztynowym trunku;-) Wypoczęliśmy, naładowaliśmy akumulatory na najbliższe miesiące i spędziliśmy razem czas, co ostatnio nie zdarzało się zbyt często z powodu nadmiaru obowiązków w pracy męża. Słowem: raj!
A teraz o trochę słabszej stronie takiego wyjazdu. Pierwsza noc przyniosła atak paniki. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło. Obudziłam się około 2 i poczułam ucisk w podbrzuszu jakby Groszek pchał się do wyjścia. I wtedy przyszedł mi do głowy czarny scenariusz: a co, jeśli to już? W Jastarni nie ma szpitala, trzeba by było jechać aż do Pucka lub wzywać karetkę. Myśli kotłowały mi się przynosząc tylko strach i nerwy. Zaczęłam sprawdzać, czy odeszły mi wody. Nic takiego się nie wydarzyło. I pewnie właśnie przez tę panikę nie mogłam już odróżnić, czy jeszcze coś czuję, czy to tylko moja wyobraźnia pracuje. Budziłam się co pół godziny. Szperałam w internecie co pierwsze: skurcze czy odejście wód. Na szczęście na jednym z portali, gdzie doradzają ginekolodzy wyczytałam, że to może być efekt zapalenia pęcherza. Byłam wyposażona z Prenatal urocare. Połknęłam tabletkę i zaczęłam się psychicznie uspokajać, że przecież nawet jeśli to już, dramatu nie będzie. Ale rano po dziwnym ucisku nie było już śladu. Do końca urlopu miałam jednak w głowie myśl, która nie przyszła mi do głowy przed wyjazdem: choć termin mam wyznaczony na 27-28 lipca,  Groszek może chcieć przygód wcześniej. Często więc sprawdzałam, czy aby na pewno nie odpływają mi już wody;-) I jeszcze jedna rzecz: spanie bez mojej specjalnej poduszki jest teraz dla mnie męczarnią;-)
Za prawie dwie godziny będziemy w domu. I może już się dziać wszystko- torba czeka;-)



4 komentarze:

  1. Zazdroszczę wyjazdu :) Bardzo ładnie i zgrabnie wyglądasz :) Odejścia wód raczej nie przegapisz, ja całą końcówkę się bałam, że wody odejdą, a ja nie będę wiedziała, że to one, ale jak mi przebili pęcherz, to czuć jednak, że to wody a nie nic innego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że udało Wam się naładować akumulatorki przed przejściem synka na świat :) Pięknie wyglądasz :) Czasem się zastanawiam jak ja bym wygladała gdyby było nam dane dotrwać do końca ciąży... A co do wód to nie wiem jak to jest kiedy się tylko sączą ale jak mi przebili pęcherz na porodówce to chlusnęło jak z wiadra i myślę że jak już coś faktycznie zacznie się u Ciebie dziać to będziesz czuła że to już ;) Ja mimo że do póki nie usłyszałam "rezerwujcie sale porodową" miałam nadzieję że to kolejny fałszywy alarm to w głębi serca czułam że to ten moment i tego dnia zobaczymy naszą kruszynkę po drugiej stronie brzuszka. Życzymy szczęśliwego rozwiązania :) czekamy na Groszka :)
    Pozdrawiam szczęśliwa mama Monika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa jeśli chodzi o infekcję pęcherza trzeba uważać u nas właśnie niewinna infekcja wywołała nie złe zamieszanie :/
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wyglądasz. Laseczka z Ciebie ;)
    Fajnie sobie odpoczywacie. Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i za wizytę na moim blogu:)