Jak widzicie, maluch i mój brzuszek rosną jak na drożdżach:)
Dziś wybraliśmy się z 7-letnim chrześniakiem męża do pałacu zabaw. Uświadomiłam sobie, że są miejsca, do których pary bez dzieci nie zaglądają-ba, nawet nie zauważają ich istnienia. Gdy weszliśmy do środka poczułam się jak w innym świecie. Same uśmiechnięte dziecięce buzie i rodzice cierpliwie czekający aż ich pociech się wyhasają do woli:) Na początku podobał mi się ten specyficzny gwar, ale po chwili można było już dostać zawrotu głowy. Przenieśliśmy się więc do pokoju ciszy, z którego można było obserwować zabawę. Co chwilę przez plac wypełniony urządzeniami rekreacyjnymi przetaczały się grupy świętujące urodziny. A ja pomyślałam, że za jakiś czas pewnie będziemy tu stałymi bywalcami:) Groszek będzie musiał się gdzieś wyszaleć, bo mieszkając w bloku nie będzie miał takiej możliwości;) I wizja ta przypadła mi do gustu: nasz mały chłopiec i jego wielka radość z tych wszystkich uciech. Eh, już nie mogę się doczekać aż go tu przyprowadzę!
Ładnie się prezentujecie i ładnie rośniecie ;)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej wszystko było ok :)
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Pięknie się prezentujecie :) Ja też nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy z Synkiem odkrywać takie miejsca jak bawialnie :)
OdpowiedzUsuńNa razie plac zabaw, ma w twoim brzuszku :D
OdpowiedzUsuńŚliczny brzuszek :)